jaglany budyniowy omlet o smaku toffi z orzechowym puree dyniowym, śliwkami, domowymi powidłami i domowymi jagodami w syropie
Wczorajszy bieg mogę zaliczyć do w miarę udanych ;) Trasa przetestowana już w tamtym roku, same podbiegi i zbiegi. Na początku ciężko, biegłam ze znajomym, po 3km już czułam, że brakuje sił. Ale po połowie odbiłam. Od 5km zaczęłam przyspieszać i wyprzedzać. Udało mi się wyprzedzić dwie kobiety i paru mężczyzn. Do samej mety goniłam dziewczynę z mojej kategorii, ale na łuku źle stanęłam i zaczęło boleć kolano, na dodatek brzuch z powodu wzmożonego wysiłku też zaczął się odzywać, więc odpuściłam. Jak się później okazało, brakowało mi 15 sekund do tej dziewczyny i o podium mogłam zapomnieć. Jestem rozczarowana, bo mimo że już nie biegam dla miejsca, to wiadomo, że miejsce 4. jest zawsze deprymujące, Na mecie byłam z czasem 50:08, więc nie najgorzej i też nie najlepiej ;) Za tydzień kolejny bieg i obiecałam sobie, że tam, choćbym nie wiem co się działo, cisnę ile pary w nogach!
Przed startem.
Na mecie :)
Gratulacje! ;) Omlet się należy :)
OdpowiedzUsuńGratulacje! 4 miejsce i tak jest super :)
OdpowiedzUsuńte śliwki na omlecie-myślałam, że to baklażan :D
o mamo, jaki omlecior wypasiony :O
OdpowiedzUsuńGratuluję :) a omlet na wypasie, pycha :D
OdpowiedzUsuńSuper omlet!Gratuluję!
OdpowiedzUsuńGratuluję! :)
OdpowiedzUsuń