kakaowy amarantus z sokiem z granata, granatem, domowym dżemem czereśniowym, masłem orzechowym i czekoladą pralinową; mandarynki
I wczorajsze bułki:
bułki z masłem, buraczkami, pomidorem, pieczonym filetem z kurczaka, ogórkiem kiszonym, kepuczem i chrzanem; dla K. bez buraczków i chrzanu, za to z majezonem ;)
czekolada pralinkowa? o mamuniu, niebo <3
OdpowiedzUsuńkrwawe śniadanie na słodko :D
OdpowiedzUsuńW takiej wersji amarantusa nie próbowałam i bardzo chętnie bym to zrobiła. :)
OdpowiedzUsuńA buły jakie wypasione!
W wersji kakaowej biorę w ciemno :)
OdpowiedzUsuńkakaowy i wiadomo, że było pysznie :D
OdpowiedzUsuńPiękny ma kolor :)
OdpowiedzUsuńw takim towarzystwie niech tonie! :D
OdpowiedzUsuńU mnie też dziś "wybuchowo" :)
OdpowiedzUsuńA amarantus wciąż leży u mnie zapomniany, a Ty tak kusisz! Muszę chyba w końcu go wyciągnąć :D
no nie, dzisiaj przyszedł mi taki smak na granata, że specjalnie pojechałam do sklepu ;p byłam w sześciu (!) ale nigdzie nie było ;( teraz wchodzę tutaj i co widzę? granata ;( i znowu cierpię...
OdpowiedzUsuńu mnie również amarantus gdzieś leży ,,zakurzony'' :d nie mam pomysłu jak go wykorzystać, ale chyba skuszę się na babeczki, które kiedyś udostępniłaś :D
OdpowiedzUsuńWygląda pysznie :)
OdpowiedzUsuń